sobota, 7 lutego 2015

Ile to kosztuje i dlaczego tak drogo?

Jednym z najgłośniejszych z przekonań dotyczących Norwegii są niewątpliwie wysokie ceny. Patrzenie na nie zaraz po przyjeździe jest bolesne i nie ukrywam, że w czasie pierwszej wizyty w markecie przerażeni spoglądaliśmy na półki z myślą, że od teraz będziemy żyć tylko o chlebie i wodzie. Jak to z tym naprawdę jest?



Na szczęście nie jest tak źle. Do cen można szybko przywyknąć i po kilku tygodniach piwo w promocji - 20 kr za puszkę - wydaje się dobrą okazją. Poza tym wygląda to tak, że średnio jakiś produkt kosztuje 40 koron, ale można kupić go też za 10 czy 15. Istnieje specjalna linia produktów w niskich cenach, co jest naprawdę zbawienne. Wbrew pozorom nie są to rzeczy produkowane z odpadów - czytając etykiety okazuje się często, że mają identyczny skład, jak te droższe.
Ceny dotyczą marketów i podaję je w koronach, dla uproszczenia obliczeń przyjmijmy, że jedna złotówka to dwie korony, a więc podane ceny dzielimy przez 2, aby uzyskać złotówki.

1.  Masło. A raczej margaryna do smarowania: średnia cena to około 20 koron za opakowanie 400 - 500 g. Jak widać na zdjęciu obok - można kupić też taką za niecałe 10 koron (najniższa spotkana cena).









2. Chleb: średnia cena to około 20 - 25 koron za normalny bochenek. Ale można kupić też taki za 8 koron. Zgadnijcie, który kupujemy... ;) Ten tani jest w porządku, może nie jest to smak jak z wiejskiej piekarni, ale na szczęście daleko mu też do tostowego paskudztwa. Mają bardzo dużo gatunków chleba, a wśród nich widziałam tylko jeden biały. W Polsce raczej nie przepadałam za ciemnym, tutaj po troszę nie mam wyboru, a po troszę zasmakował mi. Ten 'droższy' chleb (a właściwie w normalnej - norweskiej - cenie) jest naprawdę pyszny, pieczony jak wiejski, tylko z pełnoziarnistej mąki, z całymi ziarnami.


3. Ziemniaki. Średnia to około 16 koron za kilogram. Tyle mniej więcej kosztują w marketach. Na zdjęciu niezła promocja: 40 koron za 5 kg, czyli 8 koron za kilogram. W sezonie ziemniaczanym kosztują mniej więcej tyle samo.






4. Makaron. Standardowe opakowanie (400 g)  kosztuje śr. 16 koron. Oczywiście w każdym markecie można kupić też taki za 9 kr. Uwaga: podobno nie ma tutaj nitek. Tak słyszałam, bo sama rosołu nie gotuję, ale Polacy zazwyczaj przywożą z Polski. Albo łamią spaghetti :)


5. Ser żółty. Średnio: 120 kr/kg. Najtańszy, który widziałam kosztował około 65 kr/kg i to był tarty ser. Podobno niezjadliwy. Całe szczęście ser żółty spokojnie można mrozić... ;)









6. Mleko. Tu różnice nie są duże - w sklepach można spotkać mleko właściwie tylko od dwóch producentów. Jest wiele jego rodzajów, opisanych raczej nazwami, zamiast ilością tłuszczu - jak u nas. Ceny wahają się od 11 do 17 koron. Najtańsze mleko praktycznie nie zawiera tłuszczu (poniżej 0,1%) i smakuje jak woda. Normalne mleko kosztuje 15-16 koron.





7. Jajka. Średnia cena: 30 koron za 12 sztuk. Jak widzicie obok są też takie za 40 koron. Ale są i poniżej 20 kr. Tu niestety cena idzie w parze z jakością i na tych najtańszych biszkopt opada, naleśniki się rozpadają, a ja rzucam patelnią. Oczywiście to wina jajek.







8. Kurczak. Piersi: pomiędzy 100 a 120 koron za kilogram. Cały kurczak: szczerze mówiąc nie przyglądam się cenom, bo nie jemy mięsa (znaczy Bartek nie je permanentnie, a ja jem tylko sporadycznie, bo mi się nie chce przygotowywać osobnych posiłków dla siebie), więc posiłkuję się danymi z internetu. Średniej wielkości kurczak kosztuje prawdopodobnie około 150 koron. Całe szczęście nie miałam przyjemności, po pierwsze ze względu na cenę, po drugie - podobno ich jakość jest fatalna.

9. Pomidory/pomidory w puszce. Świeże: około 25 kr/kg. Najniższa napotkana w markecie cena to około 12 koron. Tak, w sezonie. Za to te w puszce są naprawdę tanie: 3,40, w kartoniku - 3,90. Spaghetti można gotować :)







10. Ketchup. Na koniec nasz niewątpliwy faworyt. Podczas gdy średnia cena to około 20 koron za 500 g, ketchup marki X-tra (czyli coś takiego jak kiedyś Leader Price w Polsce) kosztuje 8 koron za kilogram, czyli taniej niż w Polsce. Co najważniejsze: nie jest przeźroczysty i smakuje pomidorowo (wg etykiety 110 g pomidorów na 100 g ketchupu). I można się cieszyć ;)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Paulina Krasoń (@panipanika)

3 komentarze:

  1. Paulinko:) za to podobno w Norwegii Pampersy są bardzo tanie;) Pomyślcie o tym, póki tam jesteście - hi hi:) co do produktów, to gdzie się nie pojedzie, to na początku będziemy przeliczać, ale z czasem tak jak piszesz przestajesz tak myśleć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz wspaniały współlokator poleca również jakieś pizze mrożone za jedyne 24 NOK (dwie sztuki), najprawdopodobniej w REMA 1000:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olga, nie wiem czemu jeszcze się na nie nie natknęłam, dzięki! :D Aniu, owszem, są tanie i podobno kiedyś masowo wywożone do Polski, a teraz ustalili limity w sklepach. Ja się jeszcze nie piszę póki co, ale mogę podrzucić parę paczek! :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)