poniedziałek, 22 grudnia 2014

Hello, I'm home!

Pełni nadziei i wątpliwości na początku podróży...
Jeżeli mieszkasz daleko od rodzinnego domu i wracasz tam na święta, to one nagle zyskują magiczny wymiar - prawie taki sam jak w dzieciństwie. Magiczny jednak jest nie tylko sam dom, ale również droga do niego. 

 Zwłaszcza jeśli chcesz zaoszczędzić i zamiast płacić horrendalne (w porównaniu z nieświątecznym czasem) sumy za bilety lotnicze wybierasz tańszą opcję. Kiedy jednak lądujecie w aucie z dwiema właściwie obcymi osobami może nagle okazać się, że nie dość, że oszczędzacie, to jeszcze wiele zyskujecie. Nawet jeśli jest to znajomość wszystkich najnowszych hitów disco-polo to i tak warto. A jeśli macie niewątpliwą przyjemność podróżować z rozmownym podróżnikiem to już w ogóle. Zwłaszcza jeśli okazuje się, że swoje podróże odbywa najczęściej w czasie (np. budząc się 3 dni po imprezie). Dodatkowym atutem takich wycieczek jest to, że głodna wiedzy i opowieści o wielkim świecie stajesz się dobrym słuchaczem dla spragnionych opowiedzenia o swoich przygodach całemu światu. Wtedy możesz dowiedzieć się wszystkiego o najsłynniejszych przemytnikach tej części Europy i najświeższych ploteczek nie tylko z Polski i Norwegii, ale też Danii, Szwecji, Niemiec, Finlandii i Francji. Ciesz się tym - to doskonała inspiracja do bajek opowiadanych przyszłemu potomstwu.

Polski krajobraz tuż po zjeździe z promu
Z drugiej części podróży zamiast wspaniałych opowieści rodem z najlepszych filmów przygodowych wyniosłam wielką życiową lekcję, którą chcę Wam przekazać, żebyście za pierwszym razem byli mądrzejsi ode mnie. Otóż jeśli jesteś na promie (albo w innym środku komunikacji) przewożącym Polaków wracających na święta z emigracji to za wszelką cenę postaraj się zarezerwować bilet jak najwcześniej - żeby załapać się na wolną kabinę. A jeśli Ci się nie uda to zaraz po wejściu na prom biegnij zająć miejsce w najciemniejszym, najcichszym kącie, zatkaj uszy, zakryj oczy, nie słuchaj, nie patrz i przede wszystkim - nie myśl! Drugą opcją jest pójście się upić i wtedy staniesz się jednym z reszty i już nic Ci nie przeszkadza. Pod żadnym pozorem nie zaczynaj podróży od zwiedzania, bo nie zajmiesz odpowiedniego miejsca i możesz utknąć tak jak my. Pomiędzy panem 'jestem szycha, bo pracuję zagranico, zarabiam kupę forsy i możecie mi buty czyścić', a panią 'wypiłam dziś zbyt dużo i boli mnie życie', która postanowiła około 2 w nocy - tuż po tym kiedy znalazłam już wygodną pozycję do spania na pomiędzy krzesłem, a stołem - wyrzucić swój żal na cały świat w stronę pana prezesa, czyli tuż nad moją głową.
Żeby nie było, że narzekam - ta podróż była fantastyczna. W końcu 30 godzin w mało komfortowych warunkach, z obcymi ludźmi jest świetną okazją do obserwacji, słuchania i inspiracji. Mam tylko nadzieję, że Bartek nie zainspiruje się opowieściami o fantastycznym życiu z dala od żony. Ale o tym to może innym razem...


PS: Miałam wstawić jeszcze zdjęcie naszej radości po powrocie do domu, ale jak zobaczyłam te ludzkie wraki to stwierdziłam, że nie będę Was straszyć przed snem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)