środa, 30 stycznia 2019

Telewizora nadal nie ma




Ciągle się dziwią, nie dowierzają, a niektórzy nawet litują się nad tym jacy biedni (dosłownie i w przenośni) jesteśmy, dopytują kiedy w końcu kupimy. Tym wyznaniem nie szachuję na prawo i lewo, bo wymaga zbyt dużo zachodu z wyjaśnianiem powodów i przekonywaniem, że naprawdę jesteśmy w miarę normalni i nie żyjemy w jaskini. My tylko nie mamy telewizora.



Kiedyś, parę lat temu, kiedy byliśmy na studiach, to nawet mieszkaliśmy w kilku miejscach, gdzie taki luksus był dostępny. Ba! Nawet nie na drugim końcu akademika, czy w zamkniętym na klucz pokoju współlokatorki, tylko w naszym, prywatnym. Stał sobie spokojnie, naprzeciwko kanapy, tuż obok łóżka. Po kilku miesiącach, a nawet latach, zorientowaliśmy się że ten element wystroju średnio nam pasuje, bo mocno zbiera kurz, jako półka nie chce służyć, a swe standardowe przeznaczenie spełniał tylko, gdy mieszkałam w przechodnim pokoju, służącym za salon. Wtedy zdarzyło się że któraś ze współlokatorek nacisnęła magiczny przycisk i włączyła telewizor. Mi nie zdarzało się to chyba nawet wtedy, kiedy zostałam w mieszkaniu sama na 2 miesiące, w dodatku bez internetu.

Poza tym telewizor stał sobie, nieużywany, samotny, nikomu niepotrzebny. Ale wyrzucić szkoda, w końcu to nie nasze.

Minęło parę lat, ustatkowaliśmy się, poszliśmy na swoje, gdzie już tylko my decydujemy o wystroju domu. I jakoś tak dziwnie złożyło się, że w nie takim małym znów salonie nie znalazło się miejsce na ten gadżet. Wprawdzie niewielki udział w tym ma jakieś 1378 zabawek naszej córki, ale dużo większe wpływ miało to, że... Świadomie i z premedytacją wybraliśmy życie bez telewizora w domu.

W salonie stoją kwiaty i regał z książkami. Centralnym punktem pokoju jest kominek, w którym od września do kwietnia rozpalamy ogień. W ciągu dnia w naszym domu słychać radio, muzykę i śmiech lub rozmowy. Wieczorami zdarza się nam czytać książki lub oglądać film - na komputerze. Całkiem normalny dom. Wbrew pozorom nie ma u nas doskwierającej ciszy, a domownicy nie patrzą tępo w ścianę z braku ciekawszych rzeczy do oglądania i słuchania w tle. 

Zauważyłam jaki wpływ na mnie ma telewizja. Często bywam z wizytą w domach, gdzie telewizor włączony jest przez większość czasu. Staram się siadać tak, by mieć go za swoimi plecami. Inaczej mój wzrok przykuwają zbyt mocno kolorowe i ruchliwe obrazy. Rozmowa przestaje się kleić, ja nie potrafię się skupić ani na słuchaniu, ani na mówieniu. Odkąd mam dziecko jest trochę łatwiej - nie krępuję się delikatnie poprosić by telewizor wyłączyć. Bo widzę, że jej wzrok też przyciąga barwność i żywiołowość ekranu, że zabawa już nie jest tak ciekawa, a dźwięku swojego imienia nawet nie rejestruje.

Swego czasu poważnie zastanawiałam się nad kupnem telewizora. Byłam w ciąży, nie mogąc pracować dni spędzałam w większości aktywnie, acz samotnie w domu. Pojawiło się parę głosów, że telewizor umili mi czas oczekiwania na dziecko, potem długich miesięcy urlopu macierzyńskiego, a w końcu i tak będziemy musieli mieć coś na czym dziecko obejrzy bajki. Nie powiem, ta wizja trochę kusiła, ale pomyślałam: czy moje dziecko faktycznie potrzebuje telewizora? Wgłębiłam się w temat i okazało się, że telewizja nie ma żadnego pozytywnego wpływu na rozwój małego dziecka. Za to może stać się przyczyną wycofania, trudności w nawiązywaniu kontaktu, rozwoju mowy, a także ograniczyć zdolność do kreatywnego myślenia. Czy chcę tego dla własnego dziecka? Absolutnie. Ale co z tymi bajkami? W końcu i tak zacznie oglądać. A jeśli nie, to będzie wykluczone z grona rówieśników. Tak, pewnie zacznie oglądać. Pewnie nawet sama je dziecku włączę. Ale to kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Byś może wtedy, kiedy będę wiedziała że bajka to dla niej nie tylko mrugający, hipnotyzujący obraz, ale też postaci i historie, które się w nim kryją. Kiedy będzie potrafiła skupić się na fabule oglądanego filmu, a nie tylko wciągnąć w wir kolorów i dźwięków przeszywających każdy zakamarek mózgu i skutkujących nieobecnym wzrokiem. Jasne, że nie chcę żeby moje dziecko było wykluczone z grona rówieśników przez to, że nie wie kim jest Świnka Peppa czy co robi Psi Patrol. Na razie jednak z rówieśnikami ma świetny kontakt oparty na zabieraniu sobie nawzajem autek i burzeniu zbudowanych wież z klocków. Więc nawet przez myśl nam nie przechodzi włączenie dziecku ekranu w najbliższych miesiącach.

A kiedy to się stanie poważnie przewertuję ofertę filmów i seriali animowanych. Bo miałam ostatnio nieszczęście natrafić u znajomych na bajkę emitowaną na kanale dla dzieci. Bajkę, w której główny bohater ślini się na widok swojej koleżanki w bikini i wyśmiewa inne dziecko dlatego, że to nosi okulary, a w wolnym czasie czyta książki, zamiast tak jak on nosić modną bejsbolówkę i chodzić na siłownię, chwaląc się swoim umięśnionym ciałem. Wprawdzie na koniec okazuje się, że ów bohater ponosi w jakiejś konkurencji sromotną porażkę, bo liczy się jednak to co w głowie, ale nie oszukujmy się - ile dzieci jest w stanie dotrwać do końca historii i zrozumieć jej puentę? Na pewno nie ruchliwy trzylatek. A to tylko jeden s przykładów, bo bajek w których pokazywana jest przemoc i wspierane szkodliwe stereotypy jest całe mnóstwo i trzeba naprawdę nieźle się nagimnastykować, żeby się w tym gąszczu odnaleźć

Dlatego właśnie ja opowiadam się wyraźnie przeciwko telewizji. Zwłaszcza w życiu małego człowieka. Czytałam wiele historii o tym, jak rodzice postanowili ograniczyć telewizję dziecku i w większości przypadków efekty były zaskakujące. U małych dzieci często skutkuje to szybszym niż do tej pory rozwojem mowy, lepszą jakością snu (a który rodzic nie marzy o nocy bez pobudek), u starszych natomiast nagłym zainteresowaniem kreatywnymi zabawami (wszak nie oszukujmy się, migotliwy ekran wzbudza większe emocje niż kredki i farby), a nawet mniejszym buntem wobec tego, co mówią rodzice. Opiekunowie dzieci, które oglądają telewizję częściej i dłużej niż powinny, często upierają się przy argumencie, że ich dzieci rozwijają się świetnie i bez problemów. Jasne, wierzę, ale kto wie jak rozwijałyby się oglądając telewizję tylko raz w tygodniu, a nie codziennie? To taka rzecz, w której nie widzimy problemu dopóki nie zrezygnujemy z niej i nie spróbujemy ograniczenia jej - dopiero wtedy widać jakie skutki ma oglądanie telewizji w niewłaściwy sposób przez dzieci.

Ja świadomie wybieram życie bez telewizji, bo choć te wieczorne filmy łatwiej byłoby oglądać na odrobinę większym ekranie, to szkoda mi miejsca w salonie dla przyjemności która zdarza się góra 3 razy w miesiącu. Teraz, mając małe dziecko i tak telewizor miałabym wyłączony przez cały dzień, a za jakiś czas, kiedy dorosłoby do oglądania bajek - przez większość dnia i tygodnia, a ja i tak musiałabym dokładnie skontrolować oglądaną treść. I owszem, mam na tym punkcie bzika, ale chyba każdy rodzic ma jakieś wychowawcze priorytety, a ta kwestia jest dla mnie jednym z nich. Was zachęcam do częstszego wyłączania telewizji i ograniczenia jej w życiu Waszych małych domowników. Zaręczam, że będziecie zaskoczeni efektem. A wszystkich naszych gości przepraszam za tę niedogodność, ale mam nadzieję, że nasze towarzystwo, walory norweskiej przyrody i gry planszowe są w stanie Wam ją wynagrodzić.




Jeśli zainteresował Was ten temat, to zachęcam do lektury odpowiednich źródeł, z których czerpię wiedzę:

2 komentarze:

  1. Wow, jestem zszokowana,bo mimo, że nie oglądam telewizji to dziwne sie wydaje, aby go w domu nie było.
    Zwłaszcza, że od kilku lat opiekuje się dziećmi i widzę jak bardzo telewizory, tablety i telefony hipnotyzują maluszki od najmłodszego. Staram się wyłączać telewizję i włączać muzykę na youtube, lecz nie brałam pod uwagę tego, że tam również jest obraz.
    Po przeczytaniu tego posta jestem pewna, że dzieciaczki będąc pod moją opieką będą rozwijały kreatywność i zabawy będą priorytetem!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)