wtorek, 16 grudnia 2014

Rudolf czerwononosy...

Jest grudzień. A w grudniu - jak wiadomo - każdy podśpiewuje sobie Last Christmas (chociaż nikt nie chce się przyznać i każdy nienawidzi), je pierniki i myśli o prezentach. My też chcieliśmy poczuć klimat świąt, ale ponieważ 'choinkę' ubrałam kilka tygodni temu, a Bartek z tęsknoty za domem już od początku listopada puszcza Trójkowego Karpia (oczywiście jedyną słuszną wersję, czyli Karp I), to jakoś to wszystko się już przegryzło, przejadło i z atmosfery nici. Wybraliśmy się więc na otwarcie świątecznego jarmarku.


  Wszyscy spotkaliśmy się w centrum miasta, przyjechał Święty Mikołaj, rozdał dzieciom prezenty (ja też ustawiłam się w kolejce, ale elfka się na mnie poznała i powiedziała, że Polakom nie przysługuje. A tak serio to stwierdziła, że jestem za stara), wsiadł na sanie ciągnięte przez te fiordy, które jedzą z ręki i zaprowadził nas na jarmark.
Tørka reinkjøtt, czyli suszone mięso renifera. Mniam.

 W ogóle do suszonego mięsa mają jakąś wielką słabość. To akurat nie renifer, tylko owca. Owieczki też lubią. Jeść. Be-ee-e.


 Przysmak narodowy, po polsku to podobno sztokfisz. Dla mnie to nie jest po polsku więc wyjaśniam - to jest suszona ryba z Lofotów. Norwegowie tak bardzo ją uwielbiają, że moja koleżanka z Norwegii nakarmiła nią psa. To na pewno z miłości.

 Jak widać kochają nie tylko suszone mięsko, ale też renifery. Przy kominku.
A na koniec ja - znów z czymś do picia w ręku. I tym razem nie jest to kawa. Nie jest to też alkohol! Taki uśmiech pojawił się na mojej twarzy tuż po pierwszym łyku gløggu. Nie widzicie tego, ale Bartek po drugiej stronie obiektywu wygląda podobnie. Gløgg to skandynawskie grzane wino, ale ponieważ ich polityka antyalkoholowa przypomina amerykańską abolicję, to udało nam się spróbować tylko wersji bezalkoholowej. Nie wiem z czego to było zrobione, ale nawet bez alkoholu smakowało jak poezja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)