sobota, 26 maja 2018

Dziecko nauczyło mnie... Lekcja nr 1


Najpierw ja, potem dziecko. Brzmi jak motto egoistycznej matki-potwora, ale wbrew pozorom to właśnie zdanie sprawia, że dziecko ma się lepiej. 




Jeśli kiedykolwiek leciałeś samolotem, to słyszałeś zapewne w instrukcjach bezpieczeństwa, że maskę z tlenem rodzic zakłada najpierw sobie, a dopiero potem dziecku. Wynika to z prostej zasady - pomóż sobie, aby móc pomagać innym. Tę zasadę można stosować też na co dzień i ja dość szybko powzięłam sobie zasadę, że najpierw ja, a potem dziecko i wszystko inne. Co to znaczy?
Pierwsza sytuacja w której zasada "najpierw ja, potem dziecko" sprawdza się w 100% jest dość trywialna i może dla wielu oczywista, ale mnie nikt o niej nie powiedział i sama musiałam na nią wpaść, na szczęście nie zajęło to wiele czasu. Pewnie dlatego że dziecię powiłam u schyłku lata, więc spacerowanie z noworodkiem i małym niemowlakiem przypadło u mnie na jesień i srogą zimę. Dlatego powiem Wam o niej i oszczędzę stresu. Jest tym wychodzenie z domu. Zwłaszcza zimą. Otóż tadadadadadam... Przygotuj i ubierz najpierw siebie, a dopiero potem zacznij zakładać te wszystkie warstwy na dziecko. Tobie lekkie przegrzanie nie zaszkodzi, ale maluchowi może przysporzyć wiele problemów, najszybciej przekonasz się o tym, gdy zacznie płakać z gorąca. Nawet latem lepiej uszykować do wyjścia najpierw siebie, potem dziecko. Jedna sprawa że szybko znudziłby się siedząc w wózku i czekając na rodzica, inna - że im krócej przed wyjściem założysz dziecku czyste ubranie, tym mniejsze prawdopodobieństwo że je ubrudzi. Tadadadadadam, tak oto być może uchronię Cię przed niepotrzebnym przebieraniem dziecka tuż przed wyjściem i przed nieprzyjaznymi i podejrzliwymi spojrzeniami sąsiadów zirytowanych dzikimi odgłosami Twojego dziecka na klatce schodowej.
Z czasem zaczęłam stosować tę "egoistyczną" zasadę w innych sytuacjach. Kiedy dziecko śpi lub zajmuje się sobą (czyli np. leży spokojnie w łóżeczku i ogląda karuzelę), to nie biegnę prasować stosu jego ubranek, wkładać prania do pralki czy zmywać naczynia. Zamiast tego idę zrobić siku, zjeść kanapkę i wypić szklankę wody, bo nie wiadomo kiedy nadarzy się następna taka okazja ;D Trochę oczywiście żartuję, ale rzeczywiście bywa tak, że rodzic o 17 przypomina sobie że ostatnie co miał w ustach to szczoteczka przy porannym myciu zębów, bo ciągle było coś ważniejszego.
Nie ma też nic gorszego, niż zasiadanie do karmienia (które w przypadku karmienia piersią może trwać naprawdę dłuuuugo) z burczącym brzuchem. Po paru takich razach, kiedy dziecko miało ochotę poleżeć przy mnie nie 15 minut a godzinę i na każdą próbę odłączenia od wodopoju reagowało płaczem, a ja byłam coraz bardziej głodna (a wiadomo - Polak głodny to zły), w pobliżu nie było żadnej dobrej duszy która mogłaby przynieść mi kanapkę - nauczyłam się, że sorry, nie zasiadam do karmienia głodna. Albo bez ostatniej deski ratunku czyli awaryjnej czekolady pod ręką :D I poza oczywistym faktem że dbam o siebie i swoje zdrowie, ważne jest też to, że dzięki temu mam też więcej siły i cierpliwości do dziecka :)

Dlatego Drogie Mamy, w dzień taki jak dziś przede wszystkim warto pomyśleć o sobie, zrobić sobie zasłużoną przyjemność, wykorzystać to że jest sobota, więc tatę można wysłać na spacer z dzieckiem, a w tym czasie wcale nie nadrabiać prasowania (nawet jeśli kochasz to robić, tak jak ja), tylko pomalować paznokcie oglądając ulubiony serial i pić tę słynną ciepłą kawę. A od jutra zadbać o siebie, myśleć o sobie i szanować siebie i swoje potrzeby. Bo dziecko nie potrzebuje Twojego poświęcenia, tylko całej Ciebie, w dobrej formie, cierpliwą i niestyraną życiem. I absolutnie nie głodną, więc na wszelki wypadek schowaj czekoladę w pobliżu miejsca do karmienia! 
Sto lat Drogie Mamy!

A wpis ten dedykuję mojemu kochanemu mężowi, który od prawie dwóch miesięcy dzielnie walczy na polu rodzicielstwa, bo został na urlopie ojcowskim i szczerze przyznaję, że radzi sobie tak dobrze, że wpędza mnie tym w kompleksy ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)