niedziela, 31 grudnia 2017

Co mnie zaskoczyło w ciąży

Dokładnie rok temu, stojąc przed lustrem, będąc w połowie przygotowań do sylwestrowej imprezy, pomiędzy układaniem włosów, robieniem makijażu, a pakowaniem przygotowanych wiktuałów do torby, w głowie zaświtała myśl, że może by tak, dla pewności, że o północy mogę wypić lampkę szampana, zrobić test ciążowy. Okazało się, że jeśli szampan to tylko Piccolo, a i tak z emocji ze wspomnianej imprezy zapamiętałam tylko fragmenty. Bo ciąża, proszę Państwa, to stan zaskakujący nawet jeśli oczekiwany, więc dziś dzielę się z Wami tymi zaskoczeniami.


1. Można mieć mdłości na widok jednego rodzaju soli. Mimo że normalnie sól kochasz miłością wręcz toksyczną.
Ogólnie nie mogę narzekać na tę ciążową przypadłość (jak i wiele innych - szczęściara ze mnie, przyznaję). Mdłości, i to lekkie, pojawiały się właściwie tylko popołudniu, a że pracowałam popołudniami i nie miałam czasu o nich za dużo myśleć, to jakoś tak przemknęły prawie niezauważenie. Mimo wszystko do tej pory nie używam soli z młynka, który Bartek kupił jakoś w tym okresie, bo kojarzy mi się z mdłościami właśnie i odbiera apetyt.

2. Brak instynktu opiekuńczego u mężczyzn to mit. Ten instynkt jest i objawia się zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się kobieta w ciąży. I nie mówię tu o moim własnym, ślubnym, bo to raczej oczywiste, tylko o innych. Wielu z nich otoczyło mnie opieką. Koledzy dbali żebym się nie męczyła, przypadkowo spotkani przepuszczali w drzwiach, miły kasjer wyniósł zakupy do auta, a najbardziej urzekł mnie kolega z pracy, który widząc co podaje tego dnia nasza kantyna - zaproponował, że załatwi mi na kuchni coś dobrego i zadbał, żeby nie znalazło się tam nic, czego nie powinnam jeść ("sałatka jest bez sera, bo nie mam pewności czy jest pasteryzowany, a ty przecież nie możesz" :D).

3. Kopniaki w żebra to nie mit. Ani metafora. Te w pęcherz i inne organy też nie. Nie wierzyłam że to może być tak dotkliwe, dopóki nie poczułam. Ale starałam się nie narzekać, nawet jeśli czułam że zaraz pęknie mi żebro (to naprawdę tak się odczuwa), bo to oznaczało że moje dziecko leży głową w dół. A moją największą obawą było to, że dziecko się nie obróci, co będzie oznaczało że będę poddana próbie obrócenia dziecka od zewnątrz (zabieg w Polsce niepraktykowany, a w Norwegii dość popularny w takich przypadkach, polega na próbie ręcznego obrócenia dziecka od zewnątrz przez lekarza/położną), a w razie niepowodzenia (bo czasem się nie da tego zrobić albo dziecko jest tak zdeterminowane do utrzymania swojej pozycji głową w górze, że mimo udanego zabiegu i tak do niej wraca :D) czeka mnie poród pośladkowy lub cesarskie cięcie, a to były dwie rzeczy których chciałam uniknąć. Tak więc te kopniaki w żebra nawet mnie cieszyły, ale nie miało to wiele wspólnego z ckliwością ciężarnej.

4. Mitami nie są także te wszystkie opowieści o problemach z założeniem skarpet czy zawiązaniem butów. Podnoszenie z ziemi przedmiotów bez schylania się opanowałam do perfekcji. Ja miałam to szczęście że przeżywałam to latem, więc po prostu zrezygnowałam z sandałów (chyba że miałam pod ręką Bartka, który pomagał mi je zapiąć) na rzecz klapek. Jeszcze miesiąc po porodzie, kiedy na spacerze rozwiązał mi się but - z przyzwyczajenia poprosiłam o pomoc męża. Paznokcie u stóp też malował mi Bartek, ale o tym cichosza, bo on się do tego nie przyznaje. Mniej szczęścia co do pory roku miała moja koleżanka, która na spotkanie ze mną w listopadzie musiała przyjść w mokasynach.

5. Są na tym świecie dolegliwości ciążowe, o których filozofom się nie śniło. No bo czy komuś przyszłoby do głowy, że ciąża może być sprawcą czegoś tak odległego od ciążowych spraw jak katar przez 9 miesięcy i uczucie zatkanego nosa? Albo tego że nagle twój głos przypomina piskliwą Mariolkę z kabaretu?

6. Nasze ciało jest mądrzejsze niż wszystkie książki o ciążowych sprawach razem wzięte. Oczywiście jeśli go słuchamy. Potrafi na przykład namówić cię do myślenia, że papierosy są ohydne, mimo że o ewentualnej ciąży pomyślisz dopiero za tydzień, kiedy nie dostaniesz okresu. Albo kawa. Ja kocham kawę do tego stopnia, że wieczorem, kładąc się do łóżka, cieszę się że niedługo nadejdzie ranek i będę mogła znów się jej napić. I jako że w tematach okołociążowych dość dobrze się orientowałam bez ślepego posłuszeństwa ludowym mitom, to wiedziałam że kawę można w ciąży bezpiecznie pić. Ale moje ciało stwierdziło, że to jednak nie dla mnie i przez cały pierwszy trymestr zapach i smak kawy były dla mnie odrzucające. A pewnego dnia obudziłam się i pierwsze co mi przyszło do głowy to jak cudownie byłoby napić się pysznej, czarnej kawki. I wypiłam. Aaa, no i jeszcze ciąża wyleczyła mnie z mojej toksycznej miłości do frytek i chipsów. Zawsze byłam ich najwierniejszą fanką, w ciąży początkowo patrzyłam na nie z obrzydzeniem, a potem z obojętnością zamiast zachwytu.

7. Można mdleć leżąc. Rety, nigdy nie pomyślałam, że leżenie może sprawiać tyle problemów. Z opisów znajomych wiem, że to dość powszechne uczucie - leżysz sobie, a czujesz jakbyś znajdowała się na szczycie Everestu. Brakuje ci powietrza i wiesz, że jeśli czegoś nie zrobisz to po prostu zaraz zemdlejesz. Wystarczy odwrócić się na bok i problem mija. Winowajcą tego uczucia jest wielki brzuch, który może uciskać duże naczynia krwionośne. Dość kłopotliwe, kiedy chcesz obejrzeć film leżąc na kanapie albo Twoją ulubioną pozycją do spania jest na wznak.

8. Da się przeżyć miesiąc jedząc właściwie wyłącznie słone paluszki i jabłka. Bo to jedyne co przejdzie ci przez gardło. A, no i może jeszcze suche płatki owsiane, ale tylko nocą, gdy przewracasz się z boku na bok i czujesz że twój żołądek zaraz strawi sam siebie, ale za nic w świecie nie przełkniesz niczego normalnego.  Tak wyglądało moje żywienie w początkowym okresie ciąży, przez co - to dość częste u kobiet w ciąży - schudłam 3 kg w pierwszym trymestrze (a w kolejnych odrobiłam z nawiązką w zastraszającym tempie). Nie mogłam patrzeć na jedzenie, a w dodatku mieszanka hormonów i dużych zmian w życiu (nie tylko związanych z ciążą) sprawiły że sypiałam 2 godziny na dobę. Z duszą na ramieniu szłam na pierwsze ciążowe USG - byłam pewna, że po prostu zagłodziłam swoje dziecko. A okazało się, że jest duże, zdrowe i pełne sił. Zupełnie inaczej niż jego mama.

9. Od pierwszego wspomnienia o ciąży będziesz pod szczególną obserwacją i czujnym okiem znajomych. Kawa? Kawy w ciąży nie wolno! Paulina, nie jedz tego wasabi, w ciąży nie wolno takich ostrych przypraw, dzieci przecież tego nie lubią! Jechałaś rowerem? Dziewczyno, tego absolutnie nie wolno w ciąży! I absolutnie nie wolno ci spać inaczej niż na lewym boku! Zaskakujące jest z jakim przekonaniem ludzie oceniają twój tryb życia i sposób odżywiania się, w dodatku przekazując szkodliwe mity. Na szczęście większość z tych rad wpuszczałam jednym uchem, a wypuszczałam drugim, przesiewając je przez filtr składający się z ludzi mądrzejszych ode mnie (czyli lekarzy, a nie sąsiadki brata wujka koleżanki).

10. Zaskakujące jest też jak wiele ograniczeń potrafią nakładać na siebie same ciężarne. Jakby tych prawdziwych nie było już wystarczająco dużo. Dla mnie lekko frustrujące było to, że prawdziwe sushi i jajko z płynnym żółtkiem stało się mglistym wspomnieniem, a kupienie innego sera niż żółty wiązało się z dogłębnym studiowaniem etykiety. Do tego od szóstego miesiąca ciąży mój rower leżakuje w garażu, bo brzuch przestał mi się mieścić. Nie wspominając o tak oczywistych rzeczach jak np. alkohol (tak, wiem że w ustach przyszłej matki nie powinno się znaleźć nawet to słowo, ale wybaczcie, jestem nie tylko przyszłą matką, ale i zwykłym człowiekiem, który lubi czasem wypić piwo lub kieliszek wina, więc najzwyczajniej w świecie patrzyłam tęsknym wzrokiem na kartę win w restauracji). A kobiety i ich bliscy czasem naprawdę wariują na punkcie ciąży. Na ciążowych forach regularnie pojawiają się pytania typu: czy mogę pójść na basen/do kina/do lasu? Czy mogę zjeść pasztet? Przeczytałam nawet historię dziewczyny, której mąż wpadł w panikę, bo zjadła kiść winogron, a przecież w ciąży winogron nie wolno!!!!!111 one one one

11. Nieważne jak normalnie zachowujesz się w ciąży i jak bardzo starasz się nie robić z siebie księżniczki wymagającej podawania posiłków do łóżka. Ja naprawdę byłam dość aktywna w ciąży, miałam sporo do zrobienia, a jeszcze więcej chęci. I naprawdę życzę każdej ciężarnej, żeby jej ciąża w fizycznym odczuciu przebiegała tak jak moja. Są jednak rzeczy których ciężarnej kobiecie po prostu nie wolno robić, bo zaszkodzi to jej lub dziecku (np. dźwiganie), są rzeczy których nie będzie w stanie zrobić ze względu na swój stan (np. schylanie się w ostatnich tygodniach i zbieranie grzybów) i są dolegliwości, które są w ciąży zupełnie normalne a jednak znacznie uprzykrzają życie (np. opuchlizna, zasłabnięcia, mniejsza pojemność płuc i co za tym idzie - szybkie męczenie się). To wszystko jest nieważne, bo i tak usłyszysz: CIĄŻA TO NIE CHOROBA - co oznacza jedno: nie roztkliwiaj się nad sobą tylko bierz się do roboty. Uwierzcie, nic tak nie wyprowadza ciężarnej w 9 miesiącu z równowagi niż to zdanie, które słyszy tuż po tym jak wysprzątała piwnicę i w luźnej rozmowie stwierdza, że niestety na zbieranie grzybów się nie nadaje (żeby zaspokoić Waszą ciekawość - nie, nie usłyszałam tego od Bartka)  Co ciekawe, zdanie to bardzo chętnie wypowiadane jest przez mężczyzn, z pewnością mających za sobą niejedną ciążę.

12. No i nieważne, że jesteś szczęśliwą mężatką od niemal czterech lat i nie masz piętnastu lat, tylko 26 - i tak będziesz wypytywana przez znajomych, czy to wpadka.

13. I na koniec - nieważne że wieczorem płaczesz mężowi w ramię, że już dłużej tego nie wytrzymasz i chcesz mieć dziecko już, teraz, natychmiast. Tydzień później widząc dwie kreski na teście i tak możesz z przerażeniem zakrzyknąć: RETY, I CO TERAZ?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)