Humor z dzienników małżeńskich nr 7*
Wieczorami, tuż przed zaśnięciem, pomiędzy myciem zębów a ostatnim siku, lubimy z Bartkiem rozmawiać o tym, o czym nie ma czasu mówić w ciągu dnia. 'Rozmawiać' to może zbyt duże słowo, zważywszy na to, że mówię zazwyczaj ja, a Bartek, przecierając zaspane już oczy, modli się żebym wreszcie dała mu spokój, ale czasem jednak zdobywa się choćby na dwa słowa, by dać mi poczucie prawdziwej rozmowy. Tak było i tym razem.
- Bo wiesz, czytam ostatnio takie dziwne książki. Bez akcji, rozumiesz? Większość fabuły rozgrywa się w głowie bohatera. Właściwie niewiele się w nich dzieje, oprócz myśli, lęków, refleksji. I wiesz co? Mega mi się podobają, są niesamowite, wciągają bardziej niż niejedne thrillery. Jedną z takich recenzowała ostatnio dość znana blogerka, właściwie to opowiadała o niej na Snapchacie i zastanawiała się czy skończyć ją w połowie, czy męczyć się dalej, bo czytanie jej strasznie ją nudziło. A ja czytam już którąś z kolei! A Ty czytałeś kiedyś coś takiego? A niee... Ty przecież tylko fantasy i fantasy.
- Czytałem.
- Czytałeś? Naprawdę? Co to było? Podobało Ci się?
- No, podobało. Jedną taką znam prawie na pamięć.
- Serio? Wow, to super! Wreszcie coś, co oboje lubimy! A co to było? Może też czytałam?
- Atlas geograficzny. Dużo treści, mało słów, zero akcji.
*
Bartek jest tak zabawny, a jego humor tak wysublimowany, że nie chcąc
tracić i marnować jego potencjału wymyśliłam nową kategorię dla wpisów z
udziałem tego niespotykanego zjawiska, jakim jest Żart BartoSZa
(koniecznie przez duże SZ).
Co to za książki, o których piszesz?
OdpowiedzUsuń