czwartek, 28 maja 2015

Historia pewnej skarpetki

Humor z dzienników małżeńskich nr 5*
















Paulina: Podarła ma się skarpetka, super!

Bartek: No jak się podarła to chyba nie tak super?

P: No super, bo mam dwie identyczne pary, jedna skarpetka zginęła, teraz wyrzucę tę podartą i zostanie mi akurat cała para.

B: Trzeba być mega pozytywnym, żeby cieszyć się z podartej skarpety.

P: Nie, po prostu strasznie mnie ta skarpetka nie do pary mierziła, ciągle jak na nią patrzyłam to czułam niepokój, że mogłam zgubić skarpetkę na 30 metrach kwadratowych...

B: Wiesz, Ty to nie mogłabyś pracować w biurze osób zaginionych.



PS: Może Was to nie śmieszyć, ale założyliśmy najlepsze skarpetki do zdjęcia, doceńcie to!

* Bartek jest tak zabawny, a jego humor tak wysublimowany, że nie chcąc tracić i marnować jego potencjału wymyśliłam nową kategorię dla wpisów z udziałem tego niespotykanego zjawiska, jakim jest Żart BartoSZa (koniecznie przez duże SZ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)