... a jeśli wszelkie słowa z 'ego' na początku nie chcą przejść Ci przez gardło ani umysł, to znaczy że Twoja głowa potrzebuje drobnego remontu albo chociaż przemeblowania. I dziś pobawię się w architekta i dekoratora wnętrz (tylko uwaga: talent rysowniczy mam po niewidomym śpiewaku).
Rozmawiam sobie jakiś czas temu z przyjaciółką.
Ja: No cześć Kasia, słyszałam że masz problem z palcem u stopy*. Co się dzieje?
Kasia: A no mam, wiesz, wysyłają mnie do szpitala na zabieg.
Ja: No to idź koniecznie, im prędzej będziesz miała to za sobą tym lepiej. Też przez to przechodziłam, więc zapewniam Cię, że nie masz się czego bać, w ogóle nie boli, a jak chcesz to dam Ci namiar na świetnego specjalistę.
Kasia: A nie, dzięki. Wiesz, dzieci są małe, trzy dni po zabiegu musiałabym się oszczędzać, a przy dzieciach to nie ma jak.
Ja: No ale musisz, na razie to tylko drobnostka, ale wiesz przecież, że to może się przerodzić w coś poważniejszego...
Kasia: Nie idę na żaden zabieg, kto mi z dziećmi zostanie, nic takiego mi nie jest, nie mam czasu chodzić po lekarzach i szpitalach, ja mam dzieci!!!!111oneoneone
No właśnie, droga Kasiu, masz dzieci. Powinnaś dbać o siebie dla samej siebie, bo Twoje życie i zdrowie jest równie ważne, co zdrowie i życie Twoich dzieci. Przypominam Ci o tym, bo widzę, że czasem zapominasz. A jeśli Twój umysł konsekwentnie odrzuca wszelkie wzmianki na temat egoizmu, to może przyswoi fakt, że skoro tak bardzo troszczysz się o swoje dzieci, to właśnie ze względu na nie powinnaś dbać o siebie ze zdwojoną siłą.
No bo jak Twoje dzieci poradzą sobie bez Ciebie, gdy sprawy zajdą na tyle daleko, że będziesz musiała w szpitalu spędzić kilka miesięcy, skoro nie potrafią przetrwać
bez Ciebie nawet trzech dni?
Na powyższym zdaniu wpis miał się zakończyć, a ja naiwnie myślałam, że krótki i zwięzły przekaz jest wystarczający do tego drobnego przemeblowania. Zasięgnęłam jednak opinii niezależnych ekspertów złożonych z matek z dziećmi, pacjentów ośrodka zdrowia w Krotoszynie, pań z warzywniaka w Biłgoraju, panów stopków we wszystkich miastach powiatowych, kontrolerów jakości Gerbera, a także mojego męża i okazało się, że niekoniecznie, warto więc tę myśl rozwinąć.
Drogie Panie, czy naprawdę sądzicie, że umartwiając się nad sobą i swoim brakiem czasu, a także zaniedbując siebie i swoje zdrowie sprawicie, że Wasze dzieci będą szczęśliwsze? Naprawdę uważacie, że posiadanie potomstwa wymaga aż takiego poświęcenia, a kiedy go brak, to jesteście złymi matkami? Tak, nawet tutaj słyszę Wasze myśli kręcące się niczym huragan wokół zdania "będziesz miała dzieci to zobaczysz". No pewnie, że zobaczę i przekonam się na własne oczy, uszy i rękę, ale teraz patrzę i czasem przecieram te oczy z niedowierzania.
Ja rozumiem, że dzieci to nie są lalki, które można wyłączyć przyciskiem, żeby w spokoju wyjść na miasto, ale to nie są też przyssane do was, niczym glonojady do ściany akwarium, istoty, które umrą gdy tylko oddalicie się na więcej niż 3 metry. Możecie zatem spokojnie odczepić je od siebie na dwie godziny, podrzucić Babci i Dziadkowi, czy też zostawić pod opieką Taty. Bo większość z Was to jednak nie są samotne matki mieszkające 600 km od jakiegokolwiek członka rodziny i bez przyjaciół. A jeśli jednak Wasze dzieci nie potrafią przeżyć bez Was tych dwóch godzin, to tym bardziej powinnyście się do tego lekarza wybrać, nawet z dzieckiem na rękach, no bo skoro jesteście takie niezastąpione, to jak wyobrażacie sobie ich przetrwanie, gdyby w razie te zdrowotne drobnostki urosły do rangi poważnych problemów?
Ja wiem, że Matki to silne, wspaniałe kobiety, ale wybaczcie, nie jesteście niezniszczalne i bycie Matką nie dodaje Wam automatycznie +1500 do siły i zdrowia. Wszyscy myślimy "mnie to nie dotyczy", ale prawda może okazać się zaskakująca. Poza tym jeśli chodzi o Wasze dziecko, to biegacie do lekarza przy temperaturze podwyższonej o pół stopnia. Nie twierdzę, że to źle, ale te same kryteria stosujcie również wobec siebie, bo Wy też jesteście ważne!
I tak na zakończenie (tym razem już ostateczne) powiem krótko, zwięźle i bez złośliwości (naprawdę bez!):
Drogie Panie, czy naprawdę sądzicie, że umartwiając się nad sobą i swoim brakiem czasu, a także zaniedbując siebie i swoje zdrowie sprawicie, że Wasze dzieci będą szczęśliwsze? Naprawdę uważacie, że posiadanie potomstwa wymaga aż takiego poświęcenia, a kiedy go brak, to jesteście złymi matkami? Tak, nawet tutaj słyszę Wasze myśli kręcące się niczym huragan wokół zdania "będziesz miała dzieci to zobaczysz". No pewnie, że zobaczę i przekonam się na własne oczy, uszy i rękę, ale teraz patrzę i czasem przecieram te oczy z niedowierzania.
Ja rozumiem, że dzieci to nie są lalki, które można wyłączyć przyciskiem, żeby w spokoju wyjść na miasto, ale to nie są też przyssane do was, niczym glonojady do ściany akwarium, istoty, które umrą gdy tylko oddalicie się na więcej niż 3 metry. Możecie zatem spokojnie odczepić je od siebie na dwie godziny, podrzucić Babci i Dziadkowi, czy też zostawić pod opieką Taty. Bo większość z Was to jednak nie są samotne matki mieszkające 600 km od jakiegokolwiek członka rodziny i bez przyjaciół. A jeśli jednak Wasze dzieci nie potrafią przeżyć bez Was tych dwóch godzin, to tym bardziej powinnyście się do tego lekarza wybrać, nawet z dzieckiem na rękach, no bo skoro jesteście takie niezastąpione, to jak wyobrażacie sobie ich przetrwanie, gdyby w razie te zdrowotne drobnostki urosły do rangi poważnych problemów?
Ja wiem, że Matki to silne, wspaniałe kobiety, ale wybaczcie, nie jesteście niezniszczalne i bycie Matką nie dodaje Wam automatycznie +1500 do siły i zdrowia. Wszyscy myślimy "mnie to nie dotyczy", ale prawda może okazać się zaskakująca. Poza tym jeśli chodzi o Wasze dziecko, to biegacie do lekarza przy temperaturze podwyższonej o pół stopnia. Nie twierdzę, że to źle, ale te same kryteria stosujcie również wobec siebie, bo Wy też jesteście ważne!
I tak na zakończenie (tym razem już ostateczne) powiem krótko, zwięźle i bez złośliwości (naprawdę bez!):
Matki, leczcie się!
* Imiona bohaterów i ich chore części ciała zostały zmienione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)