Pierwszy dzień wiosny już za nami, a ponieważ dla nas ta wiosna jest zupełnie inna niż wszystkie dotychczasowe, pomyślałam że pokażę Wam choć trochę, jak to wygląda w naszej części Oslo.
Mam w Polsce swoich informatorów
rozsianych po całym kraju (z największym skupiskiem w Łodzi - pozdro
600) i wiem, że przegrzewacie się w wiosennych kurtkach. Za to my, jak
założymy cieńszą zimową kurtkę, szalik i czapkę, to jest szansa że nie
zmarzniemy. To nasza pierwsza wiosna trochę na północ od Polski, więc
trudno się dziwić, że patrzymy na nią polskim okiem. Właśnie dlatego
Bartek chodzi przeziębiony, a ja po każdej wycieczce do osiedlowego
sklepu boję się, że uszy mi odpadną, a ręce już nigdy nie powrócą do
normalnej temperatury i sprawności - dajemy się zrobić w konia złudnie
ładnej pogodzie i wychodzimy w wiosennej kurtce. Za oknem niby czasem
pojawia się słońce, niby promienie zachęcają do wyjścia, a dzieci
szaleją na ulicy przed naszym domem ubrane tylko w cienkie bluzy, ale
nie warto dać się temu zwieść. Te dzieciaki to jakieś monstra - kochane i
miłe, ale ciągle monstra - bo kiedy ja zamarzam, one wymyślają kolejną
zabawę i wymówkę żeby nie iść do domu nawet mimo zmroku. Ale przyznacie sami, że widząc taką pogodę jak powyżej aż chce się wyjść z domu i łapać te promienie.
Poza tym jest prawie normalnie. Kwiatki kwitną (chociaż te hortensje kwitły jesienią, nie wiem jakim cudem tak pięknie przetrwały zimę), gdzieniegdzie zdarzy się
jeszcze zobaczyć śnieg, a słońce gra w swoją zabawę w chowanego. Czyli
właściwie tak samo jak u Was.
Tak, to co widzicie w lewym górnym rogu to kra na fiordzie. Zniknęła na dobre jakieś 1,5 tygodnia temu. |
Zamiast jednak iść do parku, wychodzimy na plażę lub do lasu, spacerujemy, wspinamy się po skałkach i próbujemy oprzeć się wiatrowi od morza. Bartek ćwiczy też umiejętności aktorskie na scenach z Króla Lwa. Ja nie muszę, bo moja ekspresja (zwłaszcza w czasie kłótni) pokonałaby niejednego mistrza teatru. Albo chociaż cyrku.
Z rajskiej plaży z białym piaskiem, spod palm, w jak zwykle zbyt kusym bikini,
Pani Ka
Dodatek specjalny, 26.03.2015 r.
Dobrze, że kocham zimę i śnieg daje mi dużo frajdy. Obudziliśmy się z 20-centymetrową warstwą śniegu i ciągle pada, a dzięki minusowej temperaturze jest duże prawdopodobieństwo, że nie zniknie w ciągu kilku godzin. Mimo sprawdzania prognoz, zaskoczyło mnie to, bo nie do końca wierzyłam w całonocne opady. Gdyby nie moja miłość do chłodniejszych klimatów, pewnie właśnie zaczęłabym organizować przeprowadzkę w ciepłe kraje. Do Polski znaczy.
Trzymajcie się ciepło i życzcie mi powodzenia w odnalezieniu zimowych butów, schowanych głęboko do szafy w wierze, że nie przydadzą mi się przez przynajmniej kolejne pół roku :)
Pani Ka
Dodatek specjalny, 26.03.2015 r.
Dobrze, że kocham zimę i śnieg daje mi dużo frajdy. Obudziliśmy się z 20-centymetrową warstwą śniegu i ciągle pada, a dzięki minusowej temperaturze jest duże prawdopodobieństwo, że nie zniknie w ciągu kilku godzin. Mimo sprawdzania prognoz, zaskoczyło mnie to, bo nie do końca wierzyłam w całonocne opady. Gdyby nie moja miłość do chłodniejszych klimatów, pewnie właśnie zaczęłabym organizować przeprowadzkę w ciepłe kraje. Do Polski znaczy.
Trzymajcie się ciepło i życzcie mi powodzenia w odnalezieniu zimowych butów, schowanych głęboko do szafy w wierze, że nie przydadzą mi się przez przynajmniej kolejne pół roku :)
Jejku też byłabym zaskoczona! Ale tak kocham śnieg, że taka pogoda raczej by mi nie przeszkadzała :-)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, ja swoje śniegowce i futro posłałam już do Polski :D Nie wiem, co ja zrobię, mam nadzieję, że to szybko zniknie :D hahaha :D
OdpowiedzUsuń