Małe dzieci, wyobrażając sobie swoją dorosłość, często marzą o tym, że będą tacy, jak ich rodzice. Czasem zdarza się nawet słyszeć, że Tatuś lub Mamusia będą dla malca mężem lub żoną.
Wydaje nam się, że małe dzieci rozumieją mniej więcej tyle, ile są w stanie powiedzieć. Im więcej mówią - tym więcej dostrzegają, zauważają, zapamiętują. A to przecież nie do końca tak.
Maluchy są mądrzejsze niż nam wszystkim się wydaje. Już od pierwszych dni obserwują i uczą się świata. A tym światem są przede wszystkim rodzice. To oni pokazują jak działa rzeczywistość, jak zachowuje się człowiek, jak działać wśród ludzi.
W artykule Polityki sprzed kilku lat przeczytałam, że prawdopodobieństwo rozwodu wśród mężczyzn z rozbitych rodzin jest o 35 proc. wyższe niż u pozostałych, a u kobiet nawet o 60 proc. Wydaje się nieprawdopodobne i mnie samej liczby na początku zdały się wzięte z kosmosu, ale kiedy rozejrzałam się wśród znajomych - dostrzegłam pewien logiczny schemat, potwierdzający te statystyki. Małżeństwo rodziców rozpadło się po kilku latach? Syn też stał się rozwodnikiem. Mama i tata żyli niby razem, ale tak naprawdę osobno, w zupełnie różnych światach, połączonych wyłącznie wspólnym miejscem zamieszkania i dziećmi? Małżeństwo córki widać tylko na papierze, bo nawet obrączkę przestała nosić.
Nie piszę tego po to, żeby bawić się w tanią wróżkę z Rynku Bałuckiego (ani nawet ze Zgierza, choć podobno lepsze). Piszę to z dwóch powodów.
Po pierwsze, drodzy Rodzice - to, że czasem oddacie swoje dziecko do Babci i Dziadka, żeby mieć parę godzin tylko dla siebie i spędzicie je inaczej niż doprowadzając dom do porządku lub wykonując wszystkie te prace, na które przy dzieciach nie wystarcza czasu, nie znaczy że jesteście egoistami, wykorzystującymi instytucję Dziadków do własnych przyjemności. Właściwie to można powiedzieć, że robicie to dla swojego potomstwa! I wcale nie chodzi o płodzenie go, ale o budowanie trwałej, pięknej relacji, dzięki której Wasze dzieci od pierwszych dni widzą, co znaczy miłość. Te kilka godzin, podczas których zajmiecie się tylko sobą, może przypomnieć Wam czasy, kiedy nie mogliście się od siebie odkleić (to tak w razie gdybyście zapomnieli).
A jak już sobie to przypomnicie, to nie zapominajcie o tym, że jeśli pocałujecie matkę czy ojca swoich dzieci w ich obecności, to wcale nie sprawi że wyrosną na degeneratów. Te wszystkie drobne gesty, jak pocałunki, przytulanie, trzymanie się za rękę na rodzinnym spacerze, mówienie do partnera 'kocham cię', sprawią, że dla dzieci to wszystko będzie naturalnym środowiskiem i nie będą mieć problemu z tymi małymi, ale wielkimi gestami.
Dzieci już od urodzenia chłoną wszystkie bodźce i warto o tym pamiętać. Rodzice są dla nich pierwszym i najważniejszym wzorem na całe życie i to w dużej mierze od nich zależy szczęście ich dziecka w miłości. Dlatego jeśli macie już dzieci to nie zapominajcie o swoim partnerze (tak jak kobieta z tego artykułu, która jest pewnie zmyślona, ale zadziwiająco prawdopodobna), a wszystkie działania dla podtrzymania temperatury związku możecie potraktować nie jako egoizm, a inwestycję w szczęście dzieci (piszę to zdanie dla tych, którym wszelki egoizm w rodzicielstwie wydaje się okrucieństwem). Natomiast jeśli dzieci jeszcze nie macie, ale myślicie że kiedyś może się trafią, to mądrze wybierajcie swojego partnera, tak, aby móc tym potencjalnym dzieciom dać dobry przykład tego, jak wygląda szczęśliwy związek.
Aha, a jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to autorytatywnie stwierdzę, że pozostawanie w złym, nieszczęśliwym związku dla dobra dzieci robi im więcej krzywdy, niż przyniosłoby rozstanie, bo to właśnie pokazywanie złego przykładu.
A druga sprawa dotyczy już Was samych i Waszego osobistego szczęścia. Popatrzcie na swoich Rodziców i zastanówcie się czy są ze sobą szczęśliwi. Jeśli tak, to gratuluję, macie ogromne szczęście. Jeśli nie, to zastanówcie się, dlaczego? Może to i zabawa w psychologa, ale warto uświadomić sobie, że naprawdę jesteśmy nasiąknięci tym, czym karmiono nas w dzieciństwie i jeśli to były tylko szczaw i mirabelki, to dla własnego zdrowia i szczęścia, może warto przerzucić się na jakąś bardziej lekkostrawną dietę. Dzieciństwo, owszem - kształtuje nas i wprowadza w świat, ale w końcu z dzieci stajemy się dorosłymi, którzy mogą wziąć życie we własne ręce. Dlatego jeśli Twoja mama częściej płakała niż śmiała się z powodu Twojego ojca, to może warto poszukać partnera, który nie podziela zbyt wielu jego cech? Albo starać się samemu uniknąć tego wzoru w budowaniu relacji? Może, zamiast przykładem rodziców żyjących razem tylko ze względu na dzieci, warto poszukać partnera, z którym naprawdę chcemy spędzić całe życie i dbać nieustannie o związek, żeby przypadkiem nie skończyć jak oni? Człowiek jest tak skonstruowany, że często podświadomie powiela schematy z dzieciństwa i np. dobiera partnera na zasadzie podobieństwa do rodzica, nawet jeśli ten był ostatnim draniem. Dlatego właśnie warto żyć i wybierać świadomie.
Ja wiem, że to tak ładnie i łatwo tylko brzmi, a w rzeczywistości jest cholernie trudną pracą nad sobą i swoim życiem. Może i jestem naiwna, ale wierzę, że naprawdę wiele w życiu zależy od nas i jest wiele momentów, sytuacji, aspektów, które zależą od nas, tylko trzeba odpowiednio nim pokierować. Każdy z nas ma szansę na szczęście, trzeba tylko wiedzieć, z czego czerpać przykłady, a czego unikać. A jeśli sprawa jest skomplikowana i nie potrafimy sobie sami z nią poradzić, to szukanie pomocy u specjalisty każdego kalibru nie powinno być powodem do najmniejszego wstydu. Szkoda życia na tkwienie w niszczących schematach.
A ten wpis dedykuję moim Rodzicom. Długo ostatnio nie pisałam, dlatego że polecieliśmy do Polski, świętować ich TRZYDZIESTĄ rocznicę ślubu. Ślubu, po którym nie zapomnieli o trzymaniu się za ręce na ulicy i mówieniu ważnych słów (ku zaskoczeniu większości moich znajomych). I im więcej o tym myślę, tym większe podobieństwa zauważam. Nie tylko moje do Mamy, a Bartka do mojego Taty, ale widzę, jak bardzo moje dzieciństwo na mnie wpłynęło. Mam to szczęście, że mam z kogo czerpać przykład.
Mamo, Tato, DZIĘKUJĘ! :)
PS: Na zdjęciu oczywiście moi rodzice, na dachu Opery w Oslo, z twarzami ukrytymi dla niepoznaki ;)
Wpis z ogromną dozą zdrowego, normalnego podejścia do życia - nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Szanownych Rodziców - 30-stu lat wspólnego życia i takiej córki :)
Pozdrawiam!
Ja i Rodzice serdecznie dziękujemy za miłe słowa :) Dodam tylko, że te 30 lat zaowocowało w trzy takie cuda! (I wszystkie tak samo skromne ;))
Usuń