Zazwyczaj kojarzą się z romantycznymi słówkami, misiami, kotkami, jednorożcami i hello kitty, ale w moim wydaniu będą inne. Nieco wstydliwe (ten blog w ogóle chyba powinien nazywać się forum wstydu i zażenowania), nieco zabawne, nieco romantyczne. O ile można mówić o jakimkolwiek romantyzmie w małżeństwie.
2* Co do filmów - na Twitterze (patrz na prawo) już napisałam o moim genialnym, straconym pomyśle na biznes. Otóż poniewczasie zorientowałam się, że gdybym wzięła kredyt, wykupiła sporo biletów do kina na walentynkowe seanse Pięćdziesięciu twarzy Greya i sprzedała je ze stuprocentową przebitką - kupcy na pewno by się znaleźli - zostałabym milionerką. Tadam. Właśnie straciłam swój pierwszy milion.
4* No ale na film to nie pójdę. Nie żeby mój hejt był tak wielki - po prostu szkoda kasy, bo bilety do kina kosztują tutaj 4-5 razy więcej niż w Polsce. Ale Wy idźcie. Trzeba poszerzać horyzonty. I nie obawiajcie się, że natkniecie się na ludzi masturbujących w miejscu publicznym - na filmie pokażą maksymalnie cycki, a do tego to każdy chyba zdążył się przyzwyczaić i nie robi to na nikim wrażenia. Co innego książka. Patrzyłam z lekkim zażenowaniem na ludzi czytających Greya w tramwajach. Właściwie to nie wiem czy bardziej dlatego, że wstydziłabym się pokazać z taką książką na mieście, czy przez to oszałamiające 'O Święty Barnabo', które można porównać do najbardziej wytrawnych jęków i krzyków z filmów porno.
5* A tak serio to za dużo już napisałam o Greyu. Przejdźmy do czegoś innego. Obejrzeliśmy niedawno Gwiazd naszych wina. Sporo znajomych się zachwycało, więc stwierdziłam, że - polegając na ich opinii - spędzimy przyjemny wieczór przy filmie. O rety, dawno się tak nie namęczyłam. Nie cierpię filmów, których jedynym celem jest wywołanie smutku u widza. Dla mnie cały ten film to takie: zobacz, ludzie umierają tak młodo, to takie smutne, płacz! No płakałam, a jakże, ale do końca czekałam na coś, co poruszy też inne struny niż litość. Po prostu nie cierpię jak ktoś szantażuje mnie smutkiem, a taki właśnie ten film był dla mnie. Już nawet nie chcę wspominać o reszcie, bo jedyna rzecz, która podobała mi się w tym filmie to główny bohater.
6* No dobra, chyba wystarczy tych wynurzeń na dziś. Jeśli lubisz Walentynki to piątka, a jeśli nie to wreszcie znajdź sobie kogoś albo po prostu potraktuj ten dzień jako czternasty dzień miesiąca. To pa!
Edit: breaking news! Myliłam się - pokazali owłosienie łonowe Greya i Any!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)